Me Now Generation II long lasting lip gloss 02, 21, 37

Hej hej. Dosyć dawno nie pisałam, ale miałam ważny powód - przyjechała do mnie moja 1.5 roczna siostrzenica, więc zdecydowanie jest co robić w domu :) W poprzednim poście obiecałam Wam odstępstwo od lakierów i dotrzymuję słowa. Długo się wahałam, ale ponieważ w mojej szufladzie zrobiło się pełno od szminek i wręcz uwielbiam je kolekcjonować, postanowiłam w końcu podzielić się z Wami pierwszą trójką mojej kolekcji. Mowa o matowych błyszczykach (cóż za oksymoron), które kupiłam w sklepie Born Pretty Store. Cena jest wspaniała, bo czasem możemy kupić je nawet za dolara. Jakość nie zaskakuje, ale bądźmy szczerzy - czego można się spodziewać po kosmetykach za taką cenę? Mimo to chcę wypróbować kolejne kolory, bo jestem całkiem zadowolona.


Na wstępie muszę powiedzieć, że nie czuję się specjalistką w tym temacie, dlatego przepraszam, jeśli ktoś obeznany poczuje niesmak na widok tej recenzji :D Zdaję sobie sprawę z tego, że usta nie są pomalowane perfekcyjnie ale robię to tak jak umiem. Zdjęć tego typu też nigdy nie robiłam i muszę przyznać, że wciąż, gdy na nie patrzę wydają mi się po prostu komiczne :D Ale co tam, raz się żyje. Powyżej zobaczycie wszystkie trzy kolory "na mnie". Wybaczcie różnice w kolorach zdjęć, ale robiłam je telefonem który trochę wariował przy zachodzie słońca. Mimo to uważam, że same usta wyglądają prawie tak jak w rzeczywistości, a przynajmniej numery 02 i 21.

Przejdźmy do danych ogólnych. Pokazywane przeze mnie odcienie znajdziecie na stronie Born Pretty Store, dokładnie pod linkami: TYM, TYM i TYM. Ceny wahają się od 1 do 4 dolarów, ale najczęściej jest to $1.99 albo $2.99. Tak jak wspominałam wcześniej, często są jakieś promocje ;) Opakowanie jest wygodne i estetyczne, jest na nim informacja o dacie ważności - na moich egzemplarzach jest to 2019 rok. Konsystencja bardzo kremowa i przyjemna, aplikator taki jak w typowym błyszczyku. Problem pojawia się przy aplikacji. Co prawda błyszczyki te mają świetną pigmentację, ale ich nakładanie wymaga wprawy, dlatego ja miewam z nimi problemy. Najlepiej jest nałożyć jak najcieńszą warstwę, wtedy produkt szybciej wysycha i matowieje. Podkreśla każde załamanie ust, dlatego powinny być dobrze nawilżone. Jego główną wadą jest to, że po pewnym czasie na ustach czujemy "skorupę" (zwłaszcza gdy grubo go nałożymy), która po prostu kruszy się i odpada. Ale poza tym te błyszczyki są nie do ruszenia. Robiłam testy wytrzymałości, żeby porównać je z innymi produktami, m.in. bardzo trwałymi tintami i pomadkami Golden Rose Velvet Matte. Pocierałam pomalowaną dłoń wodą, palcem, tarłam - Velvet Matte dało się bez problemu rozmazać, tinty straciły trochę kolor i po pewnym czasie stawały się mało widoczne. Co stało się z błyszczykami Me Now? Zdrapywałam je paznokciem. Bez skutku :D Musiałam się bardzo mocno podrapać, żeby w ogóle zaczęły schodzić (przepraszam, skóro mojej dłoni </3). Jeśli nie będziecie jeść i zbyt często oblizywać ust - możecie liczyć na podobny efekt na swoich ustach. Swoją drogą robienie zdjęć trzech kolorów jeden po drugim też wymagało ode mnie trochę trudu, żeby pozbyć się produktu z ust. Teraz kilka słów o każdym kolorze.


Zacznijmy od numeru 02. Z niego jestem najbardziej zadowolona, bo bardzo brakowało mi takiego brudnego różu, który bez problemu mogłabym nosić na codzień. Moim zdaniem pasuje do mojej bladej cery i podejrzewam, że będzie wyglądał dobrze u każdego. Bardzo uniwersalny odcień, ale jednocześnie nie jest smutny i mdły.


Numer 21 na pierwszy rzut oka w opakowaniu jest bardzo podobny do poprzednika, ale na ustach pokazuje swoje ciepłe różowe tony. Nie do końca mi podpasował, na pewno lepiej wyglądałaby w nim jasna blondynka.


Ten odcień to prawdziwe szaleństwo. Ciężko mi było oddać jego neonowość na zdjęciu, ale wierzcie mi - jest baaardzo neonowy. Na pewno nie nadaje się do codziennego noszenia. Pasuje mi raczej na jakąś szaloną imprezę ze światłem ultrafioletowym, w towarzystwie świecących bransoletek :D Jest też zdecydowanie bardziej problematyczny niż pozostałe kolory. Gorzej mu idzie matowienie. Ma słabszą pigmentację, więc trzeba nałożyć więcej warstw. Więcej warstw = skorupa. A to oznacza, że po prostu się kruszy. Polecam ścisnąć usta, wtedy wargi się ze sobą sklejają i przy rozklejaniu błyszczyk odchodzi wielkimi płatami. Super zabawa :D Ten kolor kupiłam w sumie z ciekawości, nie spodziewałam się, że będę go normalnie używać i nie myliłam się.

Macie w swojej kolekcji jakiś odcień z tej serii? Na pewno nie zadowoloną one poważnych szminkowiczek, ale za taką cenę warto spróbować chociażby z ciekawości :) Kolekcja zawiera aż 38 kolorów, więc na pewno każdy będzie usatysfakcjonowany.

Przypominam Wam o moim kodzie rabatowym do Born Pretty: LAFX31, dzięki któremu otrzymacie 10% zniżki na zakupy. Dostawa jest zawsze darmowa! :)



Perły w rybackiej sieci

Dawno tak pięknie nie nazwałam swojego zdobienia. Brzmi lepiej niż "fioletowe jelita", prawda? :D W dzisiejszym poście mam Wam do pokazania zdobienie, które stworzyłam z pomocą dwóch produktów z Born Pretty Store. Oczywiście mam dla Was też krótką recenzję każdego z nich. Zaczynamy ;)


Coś, o czym marzyłam od dawna. Mam bazę peel off z Essence, ale po pierwsze już bardzo zgluciała, po drugie długo schnie, po trzecie ciężko się ją zrywa. Możliwość przetestowania płynnego lateksu z Born Pretty wydała się więc niezwykle kusząca, tak samo jak jego cena. Buteleczka zawiera 15ml płynu. Zapłacimy za nią tylko $2.99, a na pewno przyda nam się wiele razy. Co mogę powiedzieć o tym produkcie? Ma wygodny pędzelek i dobrą konsystencję, więc nie ma problemu z nakładaniem. Pachnie jakoś tak cytrynowo - za to bardzo duży plus, bo nie spodziewałabym się po czymś takim jak baza peel off ładnego zapachu. Skórki są świetnie zabezpieczone podczas stemplowania, water marble czy robienia gradientu. I co najważniejsze - łatwo oderwać lateks z palca, zwłaszcza gdy nałożymy nieco grubszą warstwę. Świetne rozwiązanie :) Dzięki temu oszczędzamy wiele czasu, bo nie musimy czyścić skórek z pozostałości lakieru. Produkt znajdziecie TUTAJ.


Bazą w moim zdobieniu był lakier Orly "Elation Generation". Białym lakierem Editt Cosmetics odbiłam wzór z płytki B. Loves Plates "Mind Blown". Moim pierwszym skojarzeniem była właśnie rybacka sieć :D Jako wisienkę na torcie postanowiłam dodać perełki oraz perłowe serce. Drugim produktem, który mam Wam do pokazania jest słoiczek pełen różnych ozdób. Lubię zamawiać takie mieszanki, bo nigdy nie wiadomo, co się nam trafi. Na zdjęciu poniżej zobaczycie zawartość mojego słoiczka. Złożyło się na niego 18 różnych elementów - m.in. dwie kokardki, błyszczące łezki w różnych kolorach a także dwa perłowe serduszka, z których jedno trafiło na moje paznokcie. Według informacji na stronie internetowej ozdoby mogą mieć od 1 do 10mm szerokości i tak jak wspomniałam, zawartość słoiczka jest dla nas niespodzianką. Niespodzianka ta kosztuje $2.66, do kupienia TUTAJ :)


Pragnę przypomnieć Wam o moim kodzie na 10% zniżki na zakupy w Born Pretty Store. W podsumowaniu zamówienia wystarczy wpisać "LAFX31" :)


W następnym poście planuję pewną odskocznię od paznokci... strzeżcie się :D

Dumny paw

Cześć kochani. Jak się macie? Mam nadzieję, że nie zasypał Was jeszcze śnieg :D W Warszawie dzisiaj było mroźno, ale świeciło słońce więc mimo mrozu chciało się spacerować. Razem ze mną spacerował paw Zenon, który od wczoraj gości na moich paznokciach ze swoim pięknym, pawim ogonem. Trochę to dziwne, ale czy Wy też nazywacie zwierzęta/potwory, które namalowałyście na paznokciach? Zapraszam do podziwiania pawia w pełnej okazałości - prawie jak w Łazienkach Królewskich :D

Jezu, czy tylko mi się tak marszczy dłoń?

Zenon oczywiście nie był namalowany ręcznie, bo to jeszcze nie ten poziom wtajemniczenia, ale na szczęście ktoś bardzo mądry wymyślił niezastąpione naklejki wodne. Pochodzą one (jakże by inaczej) z niezastąpionego sklepu internetowego Born Pretty Store. Cena jest bardzo przyzwoita - $1.19 za opakowanie zawierające 10 naklejek. Do wyboru mamy aż 4 pawie wzory, mój to numerek C255. Zupełnie nie mam do czego się przyczepić - jak zawsze naklejki nie sprawiły mi żadnego problemu i według mnie wzór jest nietypowy i bardzo ładny. Już od dłuższego czasu chciałam je zamówić, więc cieszę się, że  w końcu trafiły na moje paznokcie. Naklejki z pawiem znajdziecie TUTAJ, a z moim kodem rabatowym LAFX31 otrzymacie dodatkowo 10% zniżki na zakupy :)


Lubicie takie zdobienia, czy raczej stawiacie na abstrakcję? :D

Trójkąty i kropki

Hej hej! Ledwo się wyrobiłam ze zrecenzowaniem zaległych produktów z Born Pretty Store, a tu już przyszła do mnie nowa paczka. Bardzo szybko poszło w tym miesiącu :) Co dostałam? Tradycyjnie naklejki wodne, oprócz tego płynny lateks (było mi tego trzeba!) i urocze ćwieki, które właśnie dzisiaj chcę Wam pokazać. Nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Ćwieki zawsze były moją słabością (prawie ich nie używam bo mi szkoda :D - kobieca logika) i ku mojemu zadowoleniu ich wybór bardzo się powiększył w ostatnich kilku latach. Te, które zamówiłam na BPS mają kształt trójkątów (takiego jeszcze nie miałam, a bardzo chciałam mieć), ale to, co czyni je wyjątkowymi są białe kropeczki. Wiedziałam, że zdobienie też musi być nietypowe. Moja zbyt mała kolekcja pędzelków i zbyt podekscytowana i roztrzęsiona ręka (w dodatku lewa) niestety nie pozwoliły mi na uzyskanie efektu, na którym mi zależało. Trójkąty wyszły krzywe. Mimo to było to coś innego niż zwykle ;)


Jako baza posłużył mi biały lakier Editt Cosmetics. Następnie pomalowałam paznokcie czarną farbką akrylową pozostawiając na środku biały trójkąt. Wiem, że można było to zrobić w innej kolejności, ale na początku miałam nieco inną koncepcję, która legła w gruzach :D Na białe trójkąty nakleiłam ćwieki, a na czarnym polu dodałam białe kropki. Muszę powiedzieć, że zaskoczyła mnie jedna właściwość tych ćwieków - top coat nie rozmazuje z nich farby, więc jak się postaramy możemy je sobie zostawić na przyszłość. Działania zmywacza niestety nie sprawdziłam, bo wcześniej wszystkie zerwałam sama. Jakiś stresujący dzień chyba miałam. Za $2.61 dostaniecie 30 sztuk ćwieków. Do wyboru są też okrągłe i kwadratowe, możecie je obejrzeć TUTAJ :) Pamiętajcie, że przesyłka z BornPrettyStore jest zawsze darmowa, a z moim kodem rabatowym LAFX31 otrzymacie 10% zniżki na zakupy w tym sklepie.


I co powiecie na taką ozdobę? :)
Do napisania!

Color Club - Covered in diamonds

Od zawsze podobały mi się wszelkiego rodzaju flejki i folijki w lakierach. Gdy pierwszy raz zobaczyłam swatche lakieru firmy Color Club (swoją drogą jednej z moich ukochanych) o nazwie "Covered in diamonds" wiedziałam, że pewnego dnia musi wpaść w moje ręce. Szukałam i szukałam, niestety ciężko było mi na niego trafić stacjonarnie, nawet w Stanach, ale ciągle dzielnie wisiał na mojej wishliście. Rok temu w moje urodziny wreszcie się doczekałam i dostałam to cudo w prezencie. Pomyślicie pewnie, że pełno jest lakierów tego typu (chociażby dupe z Golden Rose Jolly Jewels) ale wierzę w to, że ten jest wyjątkowy :D No spójrzcie tylko na to <3


Covered in Diamonds to przezroczysta baza z opalizującymi folijkami. Najkorzystniej wyglądają one na ciemnych lakierach, zwłaszcza na czarnym, oczywiście jak to ja, musiałam postawić na efekt "wow". Od razu mówię, że tradycyjne nakładanie nie ma zupełnie sensu - w ten sposób jak dobrze pójdzie to zostaną nam na paznokciu ze 3 kawałki folii. Widoczny na zdjęciach efekt osiągnęłam nakładając CiD gąbeczką. W przypadku tego lakieru im więcej, tym lepiej :D Kilka odciśnięć gąbeczki, na to top coat i diamentowy efekt gotowy. UWIELBIAM go! Jest tak bardzo w moim stylu.


Gdy przyszło do zmywania, zachwyt minął :D Pomogły mi co prawda różowe klipsy z Lady Queen o których pisałam jakiś czas temu, ale jest to ten typ lakieru, którego tak łatwo się nie pozbędziesz. Od tarcia wacikiem po paznokciach bolała mnie ręka, ale i tak nie żałowałam bo z tym zdobieniem czułam się fantastycznie.


Lubicie takie zdobienia na co dzień, czy raczej zostawiacie na specjalne okazje? :)

Naklejki z tygrysem + WYNIKI KONKURSU

Cześć :) Potrzymam Was jeszcze w niepewności i do wyników przejdę pod koniec posta. Tymczasem chciałabym pokazać Wam dosyć stare zdobienie, a z tego co widzę, nawet bardzo stare, bo jeszcze sprzed wakacji. Pora na jego pokazanie nadeszła dopiero teraz, bo bardziej pasuje mi do jesiennego klimatu. Jakiś czas temu pokazywałam Wam naklejki wodne z motywem wężowej skóry. Te, które pokazuję Wam dzisiaj pochodzą z tego samego zestawu naklejek z Born Pretty Store. Naklejki z tygrysami były głównym powodem, dla którego zdecydowałam się ten zestaw. Ponieważ jestem cienka w malowaniu czegokolwiek ręcznie, lubię używać czegoś, co daje równie spektakularny efekt, a jest dużo szybsze i prostsze. Jak Wam się podobają moje tygrysy? :) Położyłam je na biały lakier Sensique 101 a pozostałe 3 paznokcie pomalowałam czarnym Wibo. Przy takich motywach łatwo "przedobrzyć", dlatego postawiłam na klasykę.


Jeśli jesteście zainteresowani tymi naklejkami wodnymi, odsyłam Was TUTAJ. Cena $2.88 jest znośna, wysyłka jest darmowa a z moim kodem rabatowym otrzymacie dodatkowe 10% zniżki, yay :D


Pora na to, na co kilka osób czekało najbardziej i prawdopodobnie nawet nie przeczytało tego, co pisałam o naklejkach :D Książki "Paznokcie na poziomie" i zestawy z Sephory już do mnie dotarły i prezentują się tak:


Przypominam, że aby wziąć udział w konkursie trzeba było uzasadnić, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Was. Po długich naradach jury w składzie: ja, postanowiłam przyznać nagrodę następującym osobom:

Jagodowa^^ - za chęć profesjonalnego doradzania znajomym i rodzinie ;)
ada ha - za pragnienie połączenia pracy ze swoim hobby
Koniczynka141 - za historię o swoim życiu :D

Gratuluję dziewczyny, zaraz odezwę się do Was na maila :) Chciałabym podziękować wszystkim za wzięcie udziału w konkursie. Urzekły mnie Wasze odpowiedzi, zwłaszcza te rymowane, niestety nie było w nich odpowiedzi na pytanie konkursowe dlatego nie mogłam ich nagrodzić. Z tego co wiem książka jest już dostępna w niektórych empikach w Polsce, więc zachęcam do czytania :)
Tyle ode mnie na dzisiaj, do usłyszenia wkrótce!

Na bogato

Wiecie, czego nie lubię w jesieni? Braku czasu na zrobienie zdjęć paznokci. Późne powroty do domu nie sprzyjają blogerkom, więc zdjęcia, które obecnie wrzucam na bloga są w większości robione telefonem i w dziwnych miejscach - głównie w samochodzie lub na ulicy.
Gdy przyjechały do mnie kamyczki z Lady Queen Beauty, od razu wiedziałam, że muszę zrobić z nimi coś mniej typowego niż zwykle. Tak powstało zdobienie, które widzicie na zdjęciach poniżej. Chyba pierwszy raz w życiu postawiłam na półprzezroczystość. Do uzyskania takiego efektu wystarczyły mi dwie warstwy mlecznej odżywki Wibo Calcium Milk Therapy. Na to poszły poukładane ręcznie (placement'cie, tęskniłam za Tobą!) kawałki folii, które na żywo wyglądały bardzo efektownie i pięknie się błyszczały, co niestety było niemożliwe do uchwycenia na zdjęciach. Na palcu serdecznym główny bohater, czyli kamień ze sklepu Lady Queen plus cztery małe, srebrne ćwieki. Żeby wszystko trzymało się na swoim miejscu położyłam na wierzch dwie warstwy topu. Jeśli chodzi o sam kamień: spodobał mi się, chociaż miałam nadzieję, że trochę bardziej będzie się mienił. Za 5 sztuk zapłacicie $3.99 (hm...to dosyć dużo), a do wyboru macie 12 opcji w różnych kształtach i kolorach. Ja wybrałam akurat opcję E. Najważniejsza sprawa jest taka, że kamienie te nie tracą swojego wyglądu po użyciu top coat'u, jak to mają w zwyczaju niektóre rodzaje cyrkonii :)


Zachęcam do korzystania z mojego kodu rabatowego do sklepu Lady Queen:

Muszę Wam powiedzieć, że czułam się trochę nieswojo z tym zdobieniem, chociaż z drugiej strony podobała mi się jego nietypowość. Na pewno niedługo sięgnę po folię ponownie :)
A Wy co o nim sądzicie?

Przypominam również o moim KONKURSIE. Do wygrania książki Marzeny Kanclerskiej "Paznokcie na poziomie" oraz zestawy z Sephory. Na odpowiedź macie czas do końca października :)

Klipsy ułatwiające zmywanie brokatu

Hej hej! Na początku chciałabym przypomnieć Wam o moim konkursie z poprzedniego posta. Bardzo zachęcam do udziału, macie czas do końca października :)

W dzisiejszym poście parę słów o produkcie, który dostałam do zrecenzowania od sklepu Lady Queen Beauty - klipsach ułatwiających zmywanie na przykład lakierów brokatowych. Wiem, że produkt ten cieszył się dużym zainteresowaniem więc z ciekawości wpadłam na blogi innych dziewczyn, żeby zobaczyć, co o nim sądzą. Powiem szczerze, że negatywna recenzja Agusai bardzo mnie zdziwiła bo u mnie klipsy sprawdziły się rewelacyjnie :) W zestawie jest ich tylko pięć, rzeczywiście, mogłoby być więcej biorąc pod uwagę cenę $4.58. Jednak jeśli chodzi o użyteczność - od teraz nie wyobrażam sobie powrotu do folii aluminiowej. Pamiętacie Color Club "Glitter Envy"? To na nim postanowiłam wypróbować różowy wynalazek. Namoczyłam waciki zmywaczem, przyłożyłam do paznokci i "przytrzasnęłam" klipsami. Po 5 minutach paznokcie były całkowicie wolne od brokatowego lakieru. Żeby klipsy trzymały się na palcach musiałam użyć po jednym waciku na każdy palec, a potem wykorzystałam je na drugą rękę. Podsumowując: jestem bardzo zadowolona :) Jest to o wiele prostsze i szybsze rozwiązanie niż owijanie palców folią, a działa równie dobrze. 


 Klipsy znajdziecie na stronie Lady Queen, dokładnie pod TYM linkiem. Zachęcam do korzystania z mojego kodu rabatowego :)


A jakie są Wasze doświadczenia z tego typu produktami? :)

Zapowiedź książki Marzeny Kanclerskiej + KONKURS

Witajcie. Pamiętacie, jak pisałam Wam, że pracuję nad pewnym projektem i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła uchylić rąbka tajemnicy? :) Właśnie nadszedł ten moment. 
Właścicielka salonów Nail Spa i manikiurzystka gwiazd, Marzena Kanclerska (na pewno znana Wam, lakieromaniaczkom) właśnie wydaje swoją pierwszą książkę - poradnik pod tytułem "Paznokcie na poziomie". Miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w sesji zdjęciowej do książki a także napisać dużą część tekstu, dlatego traktuję ją jak swoje dziecko i czekam na Wasze szczere opinie :) Poradnik ten to prawdziwa kopalnia wiedzy - od spraw czysto medycznych, przez codzienną pielęgnację, aż po stylizację paznokci. Zawiera on kilkadziesiąt stylizacji opisanych krok po kroku tak, by nawet najmniej wprawione dłonie sobie z nimi poradziły. Myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, dlatego gorąco zapraszam Was do lektury :)

(zdjęcie okładki pochodzi ze strony empik.com)

 Poznajecie które dłonie są moje? :) Na potrzeby sesji zarówno moje paznokcie, jak i paznokcie pozostałych modelek zostały skrócone, dlatego ciężko nas rozróżnić :D

Już jutro, 19 października poradnik "Paznokcie na poziomie" powinien pojawić się w księgarniach. Oto jego film promocyjny:

 
 KONKURS
W związku z premierą książki przygotowałam dla Was mały konkurs :) Wystarczy odpowiedzieć w komentarzu na pytanie "Dlaczego poradnik "Paznokcie na poziomie" powinien trafić właśnie do Ciebie?" i podać swój adres mailowy, na który napiszę w razie wygranej. Na zwycięzców czekają egzemplarze książki oraz niespodzianki od partnera projektu - firmy Sephora. Zachęcam, bo naprawdę warto :) 
Spieszcie się! Na zgłoszenia czekam tylko do końca października! :)

Liście palmowe

Brrr...skończyło się noszenie skórzanej kurtki, pora wyciągać szaliki i rękawiczki. Wiem, że zima ma swoich entuzjastów, ale z moich obserwacji wynika, że zdecydowana większość naszej populacji łagodnie mówiąc za nią nie przepada. Oczywiście ja należę do większości. Ubieranie się w 10 par skarpetek, dwie pary spodni i kilka swetrów w niczym nie pomaga, a to dopiero początek jesieni! Mam nadzieję, że tak jak w zeszłym roku zima będzie dla nas wyjątkowo łaskawa. Żeby dodać sobie trochę letniego klimatu postanowiłam użyć ostatniego elementu mojej tegomiesięcznej paczki z Born Pretty Store - naklejek z tropikalnymi liśćmi. Od razu wiedziałam, że chcę połączyć je z zielenią. Tego lata podobał mi się motyw ciemnozielonych liści w połączeniu z czernią, dlatego ten sam duet kolorystyczny wylądował na moich paznokciach. Bazą do mojego zdobienia był nieużywany jeszcze przeze mnie (jak to możliwe?) piękny lakier Color Club "Glitter Envy". Od razu skojarzył mi się z "palmową" zielenią, a drobny holograficzny brokat nadaje zdobieniu trójwymiarowości. Na wierzchu oczywiście wspomniane wcześniej naklejki wodne ze sklepu Born Pretty Store, które znajdziecie TUTAJ w cenie $1.29. Jak widzicie na stronie internetowej, do wyboru mamy cztery opcje kolorystyczne. Pozostałe 3 na pewno wykorzystam w przyszłości :)


Wybaczcie dziwną kolorystykę zdjęć, robiłam je telefonem :D Jeśli jesteście zainteresowani tymi naklejkami, zapraszam na BPS, przypominam też, że wysyłka jest darmowa a z moim kodem otrzymacie 10% rabatu :)

Trzymajcie się cieplutko! :D

Azteckie wzorki

Hej :) Jak się macie? Październik rozpieszcza nas pogodą, oby trwało to jak najdłużej. Najlepiej w ogóle do wiosny :D Nie mam jeszcze ochoty przestawiać się na bardziej jesienne kolory dlatego wciąż trzymam się tych jasnych. Naklejki wodne, które Wam dziś pokażę były dla mnie sporym zaskoczeniem. Gdy je dostałam od razu miałam wizję: piękny, pastelowy gradient a na nim geometryczne wzory z naklejek. Nic z tego. Dlaczego? Nie wpadłam wcześniej na to, że z naklejkami dostajemy w pakiecie białe tło :D Przy drugim podejściu postanowiłam postawić na klasykę i użyłam naklejek jako całopaznokciowych. Z efektu jestem bardzo zadowolona :)


Na pewno jesteście baaardzo ciekawi skąd pochodzą te naklejki i na pewno zupełnie nie spodziewacie się odpowiedzi. Zaskoczę Was - pochodzą z BornPrettyStore :D Znajdziecie je pod TYM linkiem w cenie $2.02. Przypominam o darmowej wysyłce i moim kodzie rabatowym na 10% zniżki: LAFX31


Trzymajcie się ciepło :D

Szablony z BornPrettyStore

Hej :) Po naładowaniu baterii jestem gotowa na nowy rok akademicki. Wiąże się to dla mnie nie tylko z rozpoczęciem zajęć, ale także z powróceniem do paznokciowej rutyny. W ciągu roku akademickiego nie ruszam się z domu bez lakieru na paznokciach, więc możecie być pewni, że na blogu znowu będzie się więcej działo. Dzisiaj przybywam do Was z recenzją szablonów (ang. nail vinyls), które okazują się przydatne, gdy nie mamy ochoty na stemple, a chcemy mieć na paznokciach coś ciekawego. W moje ręce trafił nr NK03, czyli wzór panterki i gwiazdek. Tradycyjnie zapraszam Was na stronę BornPrettyStore, gdzie szablony te kosztują $3.44 za dwa wzorki. W tej cenie dostajemy 10 szablonów, po 5 na każdy wzór. Jest to mało więc niestety nie da się ozdobić każdego paznokcia. Jak się pewnie domyślacie, szablony są samoprzylepne. Ważne jest, by zaczekać z ich naklejeniem aż lakier całkowicie wyschnie. Inaczej odklejenie szablonu może wiązać się z odklejeniem go razem z niewyschniętym lakierem ;) Obsługa jest bardzo łatwa, więc nikt nie powinien mieć z nią problemów. Co do wzorów, które otrzymałam, spodziewałam się po nich lepszego efektu, zwłaszcza po panterce. Niestety wzór panterki niczym nie przypominał panterki gdy znalazł się już na paznokciach, dlatego musiałam sama domalować kilka elementów, a na koniec niezadowolona z efektu pokryłam go brokatem. Z gwiazdkami poszło łatwiej, chociaż muszę powiedzieć, że też nie obyło się bez domalowywania. Ale to kwestia gustu, mogłam zostawić je tak jak wyszły spod szablonu ;)


Podsumowując:
* 2 wzory szablonów w cenie $3.44, dostępne TUTAJ
* Możecie też kupić paczkę ze wszystkimi wzorami, wtedy kosztuje to około 20 dolarów ;)
* Łatwe obsłudze, ale uwaga - mogą się porwać 
* Darmowa wysyłka
* 10% rabatu z moim kodem LAFX31 :)





Próbowaliście kiedyś takich szablonów? :)

Ostatni powiew lata

Niestety pogoda trochę przestała nas rozpieszczać. Nie pozostaje nic innego jak "ocieplać" się wakacyjnymi paznokciami. Naklejki, które przyszły do mnie ostatnio ze sklepu Born Pretty Store się do tego idealnie nadają. Generalnie mają motyw morski: rozgwiazdy, muszelki i koniki morskie. Postanowiłam zrobić dla nich odpowiednie tło, postawiłam więc na odcienie błękitu i turkusu. Zaczęłam od stworzenia gradientu bieli przechodzącej w kolor niebieski. Następnie dodałam białą farbką akrylową delikatne pociągnięcia pędzla przypominające morskie fale. Na to poszły naklejki wodne. Zdecydowałam się akurat na te różowe, by stworzyć delikatne, dziewczęce zdobienie :)

Na pewno zauważyliście, że produkty z born pretty store są numerem jeden na moim blogu i praktycznie nie wrzucam tu zdobień bez ich użycia. Dlaczego tak jest? Produkty z tego sklepu dosłownie zalewają mój dom :D Staram się ich używać za każdym razem gdy maluję paznokcie, bo mam ich tak dużo, że już sama się gubię. Ostatnio zaczęłam zamawiać rzeczy nie do paznokci, bo ta ogromna ilość naklejek wodnych i cyrkonii lekko zaczęła mnie przerażać. Dlatego przepraszam za to, że mój blog jest jedną wielką reklamą BPS. To samo tak wychodzi. Nie oznacza to jednak, że maluję paznokcie tylko po to, by pokazywać produkty z tego sklepu. Wciąż jest to moja pasja i sprawia mi ogromną przyjemność :)


Naklejki te znajdziecie TUTAJ, obecnie w cenie $1.29. Z moim kodem rabatowym tradycyjnie 10% zniżki ;)

Wyjeżdżam jeszcze na kilka dni, więc do usłyszenia w nowym roku akademickim :)