Wibo Granite Summer (nowe kolory)

Witam Was serdecznie. Pamiętacie jesienną serię lakierów Wibo Granite Sand? Polska blogosfera zauważyła wtedy duże podobieństwo tych lakierów do serii Cupcake firmy Kiko. Teraz pojawiła się letnia edycja Granite Sand, która jeszcze bardziej zbliżyła się kolorystycznie do pięknych piasków z Kiko. W letniej kolekcji do wyboru mamy 5 kolorów: pomarańczowy, różowy, kremowy, zielony i niebieski. Każdy z nich ma różnokolorowe drobinki, które dodają uroku i lekkości. W moje ręce wpadły 3 numerki: 3, 4 i 5. W pomarańczu i różu nie do końca podobał mi się kolor drobinek (efekt bułki tartej tak jak w przypadku mojego lakieru z sezonu jesiennego KLIK :D), ale błękit, zieleń i białokremowy są przepiękne!


Parę danych technicznych: obecnie lakiery z serii Granite Summer są przecenione i kosztują 5.99zł zamiast ponad 7zł, więc lećcie do Rossmanna! W kwestii aplikacji same plusy: wygodny pędzelek, nie za gęsta konsystencja i krycie po dwóch warstwach. Piaskowa faktura jest idealna, na prawdę nie mam do czego się przyczepić. Jestem zachwycona i już z czystym sumieniem mogę skreślić Kiko Cupcake z wishlisty :) 
Przyjrzyjmy się bliżej kolorom, które wybrałam. Na początek nr 3, czyli odcień, który w buteleczce wygląda na bardzo rozbieloną pistację, jednak na paznokciach to po prostu kolor kremowy z żółtymi, pomarańczowymi i zielonymi drobinkami. Chyba najbardziej intrygujący z całej kolekcji.


Następny jest nr 4 - trawiasta zieleń z niebieskimi drobinkami. W rzeczywistości bardziej nasycony niż na zdjęciach. Niestety, dzisiaj pogoda zdecydowanie utrudniała mi robienie zdjęć.


Na koniec został mój faworyt - nr 5 :) Śliczny błękit z niebieskimi i pomarańczowymi drobinkami, pięknie wygląda na dłoniach i na pewno podbije wiele serc.


Koniec :) Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii o tej serii. Według mnie jest strzałem w dziesiątkę!

Wielka bitwa czterech żółtych neonów

Cześć :) Przez ostatni tydzień byłam nieco zajęta, więc nic nowego nie pojawiało się na blogu. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła napisać Wam co robiłam, na razie to mała tajemnica :) 
Wiecie, jakie lakiery najbardziej kocham? Oczywiście neonowe! Są takie piękne, świeże i energetyczne. Zwłaszcza, gdy robi się cieplej, przebieram nogami żeby pomalować paznokcie na jakiś szalony kolor. Szczególną sympatią darzę wszelkie zielonożółte neonowe odcienie, więc postanowiłam, że je dla Was porównam. Moi drodzy, przed Wami najbardziej dające po oczach porównanie tego roku - walka lakierów Salon Perfect, Orly, Models Own i Editt Cosmetics. Każdy z nich nałożyłam w tej samej konfiguracji - najpierw dwie warstwy białej bazy, na to dwie warstwy żółtego neonka. Gotowi? Zaczynamy! Na każdym zdjęciu oznaczyłam strzałką palec z opisywanym lakierem.


Pierwszym neonkiem, który zostanie opisany, jest Salon Perfect "Yowza Yellow". Trafiłam na niego w drogerii Hebe, ciśnienie skoczyło do góry a policzki się zaróżowiły. Może trochę przesadzam, ale tylko trochę :D Ponieważ od dawna marzyłam o znanym Glowsticku z Orly (a jeszcze go nie miałam), złapałam Yowza Yellow, sprawdziłam cenę i poleciałam do kasy. Myślę, że nawet mając Glowsticka też bym się długo nie wahała nad zakupem. Używa się go całkiem przyjemnie, ma nienajgorsze krycie, ale najważniejszy jest jego kolor - mój numer 1 wśród czterech neonków. Typowa, zakreślaczowa żółć wpadająca w limonkę. Czysty ideał neonowości. Koło tej buteleczki nie da się przejść obojętnie! Recenzję lakieru znajdziecie TUTAJ.


Następny jest wcześniej wspominany "Glowstick" firmy Orly. Muszę przyznać, że mimo długich poszukiwań, przeglądania internetu i nie spania po nocach, Glowstick wypadł w tym zestawieniu gorzej niż jego kolega z Salon Perfect. Różnicę widać już w buteleczce - kolor jest bardziej przygaszony. Tak, neonki jak widać też mogą być "przygaszone" :D Co do krycia, jeszcze jedna warstwa by mu nie zaszkodziła.


Teraz coś bardziej żółtego niż żółtozielonego, czyli lakier Models Own "Luis Lemon". Kupiony był jako zastępca Glowsticka (widzicie już, ile lakierów musiałam przetestować żeby trafić na idealną neonową żółć :D). Jest całkiem przyjemny w obsłudze, neonowy, ale to nie ten żarówiasty odcień, którego szukałam.


Na koniec coś z niższej półki, czyli lakier z serii Big Square firmy Editt Cosmetics, który kosztuje jakieś 6zł. Wygląda prawie identycznie jak Luis Lemon z Models Own, może jest jeszcze odrobinę bardziej żółty. Nie mam zastrzeżeń do aplikacji, była równie przyjemna jak w przypadku pozostałych lakierów.


Macie już swojego faworyta? :) Moim zdaniem rywalizację wygrywa Salon Perfect, ciężko będzie kiedykolwiek przebić ten kolor. Szkoda, że nie mogę pokazać Wam go na żywo, bo jak wiadomo zdjęcia nie oddają wszystkiego w 100%.
Do usłyszenia! :)

Różowe maki

Hej hej :) Tyle mi się tych rzeczy z Born Pretty nazbierało, że nie wiem kiedy je Wam wszystkie pokażę. Jakiś czas temu przyszły do mnie w paczce piękne kwiatkowe naklejki wodne, które od razu wrzuciłam na swoje paznokcie. O nich dzisiaj :)


Naklejki kosztują obecnie 1.99$, dostępne są w sklepie Born Pretty Store, pod TYM linkiem. Tak jak widzicie na zdjęciach ze sklepu, na naklejkach są dwa różne wzory, a raczej dwa kolory kwiatów. Ja wybrałam tylko różowe, a niebieskie zostawiłam sobie na kiedy indziej. Bazą do mojego zdobienia był biały lakier Sensique 101, którego dwie warstwy w zupełności wystarczyły. Na palec wskazujący przykleiłam dodatkowo uroczą różową kokardkę, która również pochodzi z BPS, ale to już materiał na oddzielną recenzję :) Naklejki wodne jak zwykle nie sprawiły problemów przy aplikacji, wyglądały pięknie i trzymały się długo na paznokciach. Bardzo polecam ten rodzaj ozdób.


I jak Wam się podoba to wiosenne i dziewczęce zdobienie? :)