Róże vintage

Hej hej, dziś tak na szybko w przerwie między innymi obowiązkami, postanowiłam napisać w końcu post o różanych naklejkach, które dorwałam w SecKillu na BPS za 1 centa. Taka okazja nie zdarza się często, a ja lubię zasadę "kto pierwszy, ten lepszy" (patrz - rejestracja żetonowa UW), więc nie mogłam nie spróbować swoich sił. Parę tygodni później naklejki wodne za centa były w moim domu.


Jak widzicie, wzór to nic szczególnego, bo wzory kwiatowe są chyba najbardziej popularne na naklejkach wodnych. Mimo to podoba mi się to, że są żółto-pomarańczowo-czerwone, bo to dosyć nietradycyjne połączenie. Jeśli chodzi o aplikację, nie mam nic nowego do powiedzenia - naklejki wodne nigdy mnie nie zawiodły w kwestii łatwości użytkowania. Jeśli jeszcze ich nie próbowaliście, pora to nadrobić :)
Naklejki znajdziecie TUTAJ, obecnie kosztują 1.69$ :) Przesyłka do Polski jest na Born Pretty Store zawsze darmowa!



Do napisania :)

Claire's "Dizzy" w placement'cie

Nadeszła wreszcie od dawna oczekiwana chwila - pierwszą sesję na studiach mam już za sobą. Teraz przez kolejne 3 miesiące mogę nic nie robić! Cudowne uczucie. Na pewno zauważyliście, że ostatnio mam duże blogowe zaległości. Postaram się ogarnąć i pododawać nowe posty, bo mam Wam do pokazania dużo rzeczy :) Maraton po moich zaległych zdobieniach zaczniemy od kolorowego glitter placementu. Pamiętacie falę szaleństwa na punkcie lakieru z Claire's o nazwie "Dizzy"? Jako że ciężko się go używa w tradycyjny sposób, stwierdziłam, że dam mu drugą szansę i ułożę go sama. powstały z tego różowo-zielonożółte ukośne paski, które nie są idealne, ale come on, ile trzeba mieć cierpliwości żeby to dokładnie poukładać! :D


Zdobienie stare jak świat, co widać po moich paznokciach (nie ogarniam co to za długość i kształt i jak mogłam mieć coś takiego) ale samo w sobie mi się podoba. Placement jest zdecydowanie moją ulubioną metodą zdobienia!
Do napisania :*

Wyprzedaż!



W życiu każdej lakieromaniaczki przychodzi taki moment, w którym należy zastanowić się "Czy naprawdę potrzebuję tych wszystkich lakierów?". Zazwyczaj odpowiedź brzmi "TAK!", ale zdarza się, że postanawiamy ze łzami w oczach wysłać nasze maleństwa w inne dobre ręce. Tak właśnie jest w moim przypadku. Gdy lakiery przestały mieścić się na półce, zdecydowałam się sprzedać parę z nich. Z tych "paru" zrobiło się 40.

Zapraszam Was do zakładki wyprzedażowej, może znajdziecie coś dla siebie :)