Shattered Glass

Hej :) Wiem, że jestem trochę opóźniona, ale to nie powstrzymuje mnie przed wypróbowywaniem tego gorącego trendu na własnych paznokciach. Mowa oczywiście o efekcie potłuczonego szkła. Prawda jest taka, że zdobienia tego typu pojawiały się wielokrotnie w internecie już dawno - z mniej lub bardziej potłuczonym szkłem. Ale dopiero w tym roku stało się to wielkim trendem na skalę światową, a celofan potrzebny do wykonania takiego zdobienia stał się łatwo dostępny w sklepach paznokciowych. Oczywiście bardzo się z tego cieszę, bo uwielbiam takie zdobienia! :D


Moją folijkę (tak samo jak tę z przedostatniego posta) zamówiłam w sklepie LadyQueen. Nie jest jej jakoś bardzo dużo, ale też nie potrzeba jej wiele do jednego zdobienia. Do wyboru mamy aż 5 wersji kolorystycznych, ja postawiłam akurat na numer 4, ale chętnie wypróbowałabym każdą z nich ;) Cena? $2.15 - nie wiem, ile kosztuje zwykły celofan, ale śmiem twierdzić, że wyszedłby taniej niż ten około 15cm pasek. Chociaż z drugiej strony, po co komu więcej? Zasada jest taka sama jak w przypadku papieru laserowego - tniemy folijkę według własnej wyobraźni. Najbardziej tradycyjne (i pewnie najbardziej efektowne) są trójkąty, ale spokojnie można wyciąć nawet kształt antylopy. Wiecie, bo antylopa ma skomplikowany kształt, stąd ten przykład, hahaha. Moja wersja kolorystyczna mieni się od odcienia khaki, przez czystą zieleń, aż po niebieskości. Mam nadzieję, że widać to na zdjęciach, a jak lubicie gify to wrzuciłam taki na swoje konto na instagramie :D KLIK


Podsumowując: efekt potłuczonego szkła na paznokciach można uzyskać bardzo małym nakładem pracy. Dla mnie najgorsze jest wycinanie bo w sumie od dziecka jestem w tym kiepska, ale za to placement był już samą przyjemnością. Najważniejszy jest fakt, że folijka jest bardzo cienka i dopasowuje się do kształtu paznokcia. Złapiecie ją w dziale Nail Art, dokładnie pod TYM LINKIEM.
Przypominam też o moim kodzie rabatowym - CALC15 :)

http://www.ladyqueen.com/

 Do usłyszenia! :)

Koła i prostokąty

Cześć! Ostatnio miałam na paznokciach nieco dziwne połączenie kolorystyczne. Sprawcą całego zamieszania był naszyjnik ze sklepu LadyQueen, który zamierzałam zamówić już od jakiegoś czasu. Składa się z kamieni w kilku cukierkowych kolorach. Brakuje mi w kolekcji biżuterii, która pasowałaby do różnych ubrań, bo większość moich naszyjników jest zbyt nachalna. Obecnie naszyjnik ten możecie kupić za $6.48 pod TYM LINKIEM. Trzeba przyznać, że to dosyć drogo, a przynajmniej drożej niż w innych miejscach w internecie. Na szczęście istnieją kody rabatowe, na przykład mój :D Wpiszcie kod o treści CALC15, a otrzymacie całe 15% zniżki na zakupy w tym sklepie.

Pomyślałam sobie, że post z samym jednym naszyjnikiem byłby trochę nie na miejscu, więc w mojej głowie zrodził się pomysł, by stworzyć na paznokciach zdobienie inspirowane owym naszyjnikiem. Nie chciałam przesadzać i łączyć wszystkich kolorów, które zawiera, więc postawiłam na trzy najbardziej widoczne: niebieski, czerwień i rozbieloną żółć. Na tym namalowałam farbkami akrylowymi koła i prostokąty (kształty kamieni z naszyjnika :P) i pokryłam wszystko topem. Wyglądało iście cyrkowo ;)


Kupujecie czasem biżuterię w internecie? ;)

Nie zapomnijcie zajrzeć do działu "Nail Art" w sklepie internetowym LadyQueen! :)

http://www.ladyqueen.com/beauty-colorful-diamond-retro-chain-women-necklace-sp0529.html

Folia laserowa z Lady Queen

Cześć! ;) Na tę paczkę z LadyQueen czekałam od listopada. Bardzo mi na niej zależało, bo nie mogłam doczekać się, aż stworzę efekt potłuczonego szkła na swoich paznokciach. Miały mi w tym pomóc dwa produkty z wyżej wspomnianego sklepu. Jeden z nich już zdziałał cuda i dzisiaj go Wam pokażę :)

Wiem, że dosyć często narzekam na to, że aparat nie potrafi czegoś uchwycić (albo to ja nie potrafię używać aparatu :D) i tak jest i tym razem. W każdym razie mogło być dużo gorzej, bo efekt i tak jest całkiem dobrze widoczny. Bazą pod moje zdobienie był boski lakier Sensique "Fireworks". Nie chciałam używać czarnej bazy, bo na to przyjdzie jeszcze pora ;) To, co powstało na moich paznokciach przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po przyklejeniu folii paznokcie mieniły się jak oszalałe i zyskały trójwymiarowość. Nie mogłam przestać na nie patrzeć! Co do kwestii technicznych: ten samoprzylepny holograficzny papier kosztuje $2.99 za jeden arkusz o wymiarach 7.5cm na 4.5cm. Oczywiście przed przyklejeniem na paznokcie musimy go pociąć i to daje nam wiele możliwości. Wszystko zależy od naszej wyobraźni :) Ja postawiłam na tradycyjne trójkąty. Do wyboru macie aż 36 opcji kolorystycznych - na prawdę można dostać oczopląsu, chciałabym mieć je wszystkie w domu! Niestety zauważyłam jedną drobną wadę tego produktu - pod dwoma warstwami topu traci ten swój holograficzny blask. Nie całkowicie, ale znacznie. Zdjęcia zrobiłam z jedną warstwą top coatu dlatego efekt jest jeszcze widoczny. Może to wina Seche Vite?

Jeśli jesteście zainteresowani tym produktem, znajdziecie go pod TYM LINKIEM. Nie zapomnijcie też zajrzeć do działu Nail Art, w którym znajdziecie wiele świetnych ozdób do paznokci :)


Na koniec chciałabym przypomnieć o moim kodzie rabatowym do sklepu LadyQueen: "CALC15" :)

http://www.ladyqueen.com/1pc-bright-natural-nail-shell-paper-hard-version-colorful-shell-nail-jewelry-mirror-symphony-shell-nail-art-sticker-decal-36color-options-na0847.html

Co sądzicie o tym efekcie? Ostatnie zdjęcie zdecydowanie najlepiej oddaje piękno tej folii :)

Gradientowy tribal

Witajcie :) Mam nadzieję, że nie odpłynęliście całkowicie w ten piątkowy wieczór, bo przybywam do Was ze stemplowym zdobieniem. Tak, stemplowym. Tak, w końcu chwyciłam po stempel :D Bardzo ciężko mi to przychodzi, bo zawsze łatwiej wrzucić na paznokcie naklejki wodne z bps i mieć spokój, zamiast bawić się ze stemplem i robić bałagan na biurku. Wreszcie nadarzyła się idealna okazja - wolne piątkowe popołudnie. Chwyciłam więc moją nieużywaną jeszcze płytkę BP-L010, nieużywane lakiery do stempli Colour Alike oraz bardzo używaną starą kartę kredytowa, i ruszyłam do ataku na pomalowane wcześniej na biało paznokcie. Nie było łatwo. Lakiery i stempel stawiały opór, część z nich odstawiłam więc na bok i zmieniłam koncepcję. Ostatecznie na paznokciach powstało to, co widzicie na zdjęciach. Muszę przyznać, że jestem zadowolona z efektu :)


Czego użyłam w tym zdobieniu? Po pierwsze - biały lakier Sensique 101. Po drugie - lakiery kolorowe: Nubar "Flaming purple", L'Oreal 211 "Opulent Pink", Colour Alike "B. a Juicy Tangerine" i "B. a Sunset". Tak jak wspomniałam wcześniej, pierwszy raz używałam lakierów CA do stempli i jestem bardzo zadowolona. Są bardzo gęste i dobrze napigmentowane. To dobra inwestycja dla początkujących stemplowiczów :D Na koniec pokryłam wszystko matowym top coatem OPI.

O płytce BP-L010 ze sklepu Born Pretty Store marzyłam już od dawna, więc jej zamówienie było tylko kwestią czasu :) Jest świetna, aż nie mogłam się zdecydować, którego wzoru użyć. Znajdziecie ją TUTAJ, obecnie kosztuje $4.19. Wydaje mi się, że ja kupiłam ją taniej, więc warto czekać na promocje.  Nie testowałam wszystkich wzorów, ale patrząc na recenzje w internecie wiem, że dobrze się odbijają :) Za taką cenę warto spróbować.


Do usłyszenia! :)


Moja biżuteria z Chin - cz. 1

Ha! Wreszcie udało mi się złapać trochę słońca i porobić zdjęcia do posta, o którym myślałam już dawno. Jakiś czas temu pokazywałam Wam moje szminki za dolara z Born Pretty Store, a dzisiaj chciałabym pokazać kolczyki z tego samego sklepu, w końcu nie samymi ozdobami do paznokci blogerka żyje. Jak pewnie wiecie, w sklepie Born Pretty Store jest prawie wszystko. Jak łatwo się domyślić, sklep ten ma swoją siedzibę w Hong Kongu, dlatego czasem strach kupować niektóre produkty (znacie stronę na facebooku "Niezgodność produktu z opisem"? No właśnie :D), ale niskie ceny i ogromny wybór produktów w BPS zachęca do eksperymentowania. Jako iż niedawno przekłułam sobie uszy, BPS stał się dla mnie źródłem tanich kolczyków. Na razie mam 4 pary z tego sklepu, ale czekam już na kolejne. Dziś pokażę Wam co mam w swojej kolekcji i postaram się przekonać do tego, że nie zawsze chińskie znaczy tandetne.


Pierwsza para, którą Wam pokazuję była chyba najdroższa. Są to wiszące kolczyki z dwoma opalizującymi kamieniami. Są dosyć ciężkie, dlatego czekają jeszcze na swoją kolej, ale bardzo mi się podobają i musiałam je kupić. Obecnie są przecenione i kosztują $4.86, więc nawet po przeliczeniu na złotówki wychodzi tanio. Są dosyć solidnie wykonane, chociaż często takie kolczyki mają to do siebie, że elementy ozdobne są krzywo przyklejone, co zobaczycie też na kolejnych przykładach. Ja się do tego przyzwyczaiłam i dopóki nic nie odpadnie jestem zadowolona :D



Para numer dwa to urocze kolczyki za niecałe dwa dolary, dokładnie $1.73. Zauważyłam, że ostatnio pojawiło się w sklepach bardzo dużo kolczyków tego typu (w sensie z czymś co wygląda, jakby było przyczepione do ucha), ja również im uległam i sobie takie zamówiłam. Są bardzo delikatne, a jednocześnie dosyć nietypowe.



Te śliczne ptaszki siedzące na gałązkach od razu skradły moje serce, zwłaszcza, że kosztuję tylko $0.99! Niezbyt wygodnie się je nosi bo łatwo o coś zaczepić, ale to miła odmiana od zwykłych sztyftów. Wiem, że nie wszystkim coś takiego się podoba, ale ja czuję się w nich doskonale.



Te kolczyki to mój najnowszy nabytek. Do wyboru mamy trzy kolory: biały, fioletowy i mój, czyli różowy. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że będą jaśniejsze, bo na zdjęciach wyglądały na bardzo rozbielony róż. No ale cóż. Generalnie są ładne i porządne. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to że ciężko się je zakłada, a szczególnie zatyczkę, która jest połączona z całym kwiatkiem. Cena: $2.95.



O, a to ja z kwiatkiem na głowie. Tak, to też produkt z BPS :D Koło tych ozdób do włosów nie mogłam przejść obojętnie, bo ogólnie lubię takie strasznie dziwne rzeczy (nie mam problemu z wyjściem na ulicę np. ze świecącymi migającymi sznurówkami). Ten kwiatek chyba niestety mnie przerósł, ale tak długo zamierzałam go zamówić, że fajnie że w końcu to zrobiłam i mam czyste sumienie :D Kosztuje on tylko $0.99, a kolor dostajemy (niestety) losowo. Do wyboru w sklepie BPS są jeszcze inne tego typu spinki, na przykład z samymi listkami. W Azji robią furorę, ciekawa jestem jak Wy to ocenicie ;)


Nadszedł koniec tego posta - tasiemca. W następnym poście chciałabym pokazać Wam moje naszyjniki z BPS, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko takim odmianom od paznokci :) Na koniec przypomnę o moim kodzie na 10% zniżki w BPS: "LAFX31". Do napisania!