Mata do stemplowania i płytka BP-L054

Hej kochani :) Przyjmijcie moje spóźnione życzenia świąteczne. Mam nadzieję, że święta minęły Wam w cudownej, rodzinnej atmosferze i znaleźliście pod choinką wszystko, o czym marzyliście. W przerwie od jedzenia postanowiłam szybko napisać nowy post. Dzisiaj będzie troszkę stemplowania, którego wciąż się uczę. Bardzo przydatną rzeczą, która pojawiła się na rynku stosunkowo niedawno jest specjalna mata do stemplowania. Moja pochodzi oczywiście ze sklepu BornPrettyStore.


Tak prezentuje się owa mata. Wykonana jest z silikonu, jej rozmiar to 21x15cm. Obecnie kosztuje $5.99, znajdziecie ją TUTAJ lub wyszukując kod produktu: #34555. Do maty dołączone jest pudełko, dzięki któremu po zwinięciu w rulon możemy ją wygodnie przechowywać, bo nie zajmuje dużo miejsca. Produkt ten nie jest zbyt duży, ale u mnie sprawdził się doskonale. Dodatkowo po lewej i prawej stronie znajdują się prostokąty, dzięki którym mniej więcej możemy dostosować rozmiar stemplowych naklejek do paznokci a także sprawdzić, czy dany lakier dobrze odbija się na ciemnym kolorze. Od tej pory nie wyobrażam sobie stemplowania bez maty :) Poniżej na zdjęciu mata w akcji:


I teraz parę słów o samym zdobieniu, bo do jego wykonania oprócz maty posłużyła mi też płytka z geometrycznymi wzorami o nazwie BP-L054. Wzory są świetne, bardzo nowoczesne i właściwie każdy mi się podoba. Oprócz tego dobrze się odbijają, byłam bardzo zadowolona z naszej współpracy ;) Płytka ta kosztuje $2.39, jej numer to #36312, znajdziecie ją TUTAJ. Jest cudowna <3 Jeśli interesuje Was, jakich lakierów użyłam w tym zdobieniu, spieszę z wyjaśnieniami. Szary to "Stalowe Nerwy" z Colour Alike a różowe złoto to piękny Essie "Penny Talk". Jak widzicie jest idealny do stemplowania :) Na wierzchu tradycyjnie Seche Vite.
 

Jak podoba Wam się to zdobienie? Używacie maty do stemplowania, czy uważacie że to niepotrzebny gadżet? :) Dajcie znać!

10% zniżki na zakupy w BornPrettyStore z kodem LAFX31

Color Club "Twiggie" i cyrkonie

Cześć kochani. Nie będę ukrywać, że zwyczajnie nie mam motywacji do pisania. Oczywiście cały czas kocham lakiery i malowanie paznokci, ale robię to zdecydowanie rzadziej ze względu na brak czasu. Nawet na insta ostatnio nie chce mi się nic dodawać. To pewnie przez tę pogodę - ciężko mi złapać dobre światło do zrobienia satysfakcjonujących zdjęć. No ale nie ma co narzekać. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze czasem zagląda :)
Dzisiaj kilka słów o produkcie, który szczerze mówiąc zamówiłam w zupełnie innym celu niż cel paznokciowy :D Mam w samochodzie kierownicę z cyrkoniami i niestety dwie mi odpadły, więc potrzebowałam jakiegoś zamiennika. Te z Born Pretty wydały mi się idealne :D Ale żeby nie było, przetestowałam je też na paznokciach. Karuzelę z 9 kolorami cyrkonii znajdziecie TUTAJ, lub wyszukując po kodzie produktu: #33826. Kosztuje $3.45, więc całkiem tanio. Cyrkonie mają średnicę 5mm i są naprawdę piękne, dobrej jakości i bardzo błyszczące. Ich podstawową wadą (pod względem paznokciowym) jest szpiczasty spód, przez który możemy je umieścić na paznokciu właściwie tylko w taki sposób jak ja. Przykleiłam je po prostu na top coat, przez co za chwilę odpadły, czego właściwie się spodziewałam bo są dosyć duże. Ale do mojej kierownicy albo innych DIY będą świetne ;) Bazą pod cyrkonie był u mnie lakier Color Club "Twiggie", na który czaiłam się długi czas, aż w końcu trafił do mojej kolekcji. Taki typowo wiosenny kolor, świeża zieleń, przyjemnie się nim maluje jak każdym Color Clubem. Bardzo lubię tę markę, a Wy?


Tyle na dzisiaj :) W następnym poście będzie trochę stempli, złota i mata z BPS :D
Buziaki!

10% zniżki na zakupy z moim kodem LAFX31 :)

Pocięte naklejki

Witajcie po baaardzo długiej nieobecności. Co było jej powodem? To proste - wakacje :D W sierpniu i wrześniu nadrabiałam zaległości wyjazdowe. Najpierw spędziłam tydzień w Grecji, a parę dni później wyruszyłam do Los Angeles, gdzie siedziałam do końca września. Powiem Wam, że zaskoczyłam sama siebie - w ogóle nie miałam weny do malowania paznokci, ścięłam je na krótko i nosiłam niepomalowane o.o Na szczęście powoli wracam do rutyny, bo bardzo stęskniłam się za moimi lakierami i jest mi ich szkoda, że tak leżą i się kurzą ;) Mam mnóstwo zaległych zdobień do pokazania, ale prawdopodobnie wrzucę je do jednego albo dwóch postów. Tak już mam, że jak za długo czegoś nie dodaję na bloga to przestaje mi się podobać na tyle, żeby poświęcać temu osobny post. W każdym razie dzisiejsze zdobienie musi wystąpić solo, bo jest to recenzja produktu z Born Pretty Store. Jakiego produktu? Oczywiście naklejek wodnych, chociaż tym razem użyłam ich trochę niestandardowo, z czego byłam bardzo dumna.


Naklejki wodne o których mowa znajdziecie pod TYM linkiem. Kosztują $1.29 i są piękne. Gdy tylko je zobaczyłam wiedziałam, że chcę je mieć. A obecnie bardzo rzadko się to zdarza, bo mam już dosyć tych naklejek wodnych :D Tak jak powiedziałam, tym razem użyłam tego produktu nieco inaczej niż zwykle. Pomalowałam paznokcie na biało lakierem Sensique 101 i to była  moja baza do zdobienia. Następnie pocięłam kartonik z naklejką na trójkąty w różnych rozmiarach i nakleiłam je na paznokcie tak jak widzicie na zdjęciach. Na koniec dodałam czarne kropki, i to według mnie była wisienka na torcie. Całość pokryłam topem Seche Vite. W ten sposób powstało nowoczesne, geometryczne zdobienie, które bardzo przyjemnie nosiło mi się na paznokciach :) 


Co sądzicie o tym zdobieniu? Używacie czasem naklejek w nietypowy sposób? :)


Zapraszam na BPS - 10% zniżki z kodem LAFX31 plus zawsze darmowa wysyłka :)

Kwiaty i biel

Witam Was sierpniowo :) Mam nadzieję, że korzystacie z okazji do wypoczynku, bo w roku akademickim na pewno zatęsknimy za wakacjami :D Gdy zobaczyłam, że brakuje mi aż dwóch postów do zakończenia ostatniej paczki z bps nieco się zdziwiłam, więc pora wziąć się do roboty i pokazać Wam, co mam do pokazania ;) Nie jest to nic szczególnego, bo tylko naklejki wodne. Mimo to uważam, że są bardzo ładne i eleganckie - wyglądałyby dobrze i na młodych, i na dojrzałych dłoniach :) Jak zwykle nie zawiodłam się na aplikacji - przebiegła gładko i bez problemów. Wystarczyły dwie warstwy białego lakieru jako bazy, kilkanaście sekund moczenia naklejek w wodzie, ułożenie ich na paznokciu i pomalowanie top coatem - dosłownie 15 minut roboty, a efekt zadowalający. Dla urozmaicenia dodałam jeszcze srebrne prostokątne cyrkonie i voila! Paznokcie gotowe. Naklejki, których użyłam znajdziecie oczywiście na stronie Born Pretty Store, dokładnie TUTAJ. Obecnie kosztują $1.49 a do wyboru (akurat pod tym linkiem) są dwa kwieciste wzory, idealne na ciepłe dni :)


Nawet nie mam jakiego pytania Wam zadać na koniec, bo to zdobienie to czysta klasyka :D Zamiast tego życzę Wam cudownych wakacji, bo sama wyjeżdżam dopiero jutro :D

10% zniżki na zakupy w Born Pretty Store!

Letni gradient

Hej, hej. Jeśli śledzicie mnie już co najmniej rok, pewnie wiecie, że jestem ogromną fanką neonów, a zwłaszcza neonowych gradientów. Kolorowe paznokcie to dla mnie kwintesencja lata, a tęczowe gradienty to moja coroczna paznokciowa tradycja. Jakiś czas temu naszła mnie ochota na dawkę pozytywnej energii i właściwie od razu wiedziałam, jakie kolory chcę ze sobą połączyć. Z trzech pięknych składników powstała mieszanka wybuchowa. Do wykonania gradientu metodą z gąbeczką użyłam fioletowego lakieru Nubar "Flaming Purple", ciemnopomarańczowego Color Club "Lava Lamp" i jasnopomarańczowego Salon Perfect "Summer Escape". Trochę czarów, trochę ruchów gąbeczką i tak oto powstało to letnie cudo przypominające zachód słońca nad morzem. Kolory tak się pomieszały, że sam powstał jeszcze róż, który jak najbardziej był mile widziany na moich paznokciach ;) Całość pokryłam top coatem Seche Vite, a na kciukach nakleiłam jeszcze złote palemki ze sklepu BornPrettyStore, które znajdziecie TUTAJ. Za dwie sztuki trzeba zapłacić $1.99. Trzymają się paznokcia całkiem nieźle, bo nie są zbyt wypukłe. Na pewno będą wisienką na torcie w każdej letniej stylizacji :)


Czy na Waszych paznokciach też lato w pełni? Mam nadzieję! :D

Przypominam o kodzie na 10% zniżki w sklepie BornPrettyStore:


I do napisania! ;)

Holograficzna folia

Hej, hej! Cieszę się, że spodobał Wam się mój nowy szablon, bo długo trwało, zanim zaczął wyglądać tak jakbym chciała :) W ten piękny sobotni poranek chciałabym opowiedzieć Wam o holograficznej folii transferowej, którą dostałam od sklepu Born Pretty Store. Nigdy nie czułam dużej potrzeby wypróbowania takiej folii, bo czytałam bardzo różne opinie na ich temat. A to że trzeba mieć specjalny klej do folii, a to że nie działa. Przez kilka lat żyłam w niepewności, aż wreszcie nadszedł dzień, w który z braku czegokolwiek innego do wyboru postanowiłam zamówić sobie folię. Zaczęłam od bazy - lakieru Orly "Rock Solid" z holograficznymi drobinkami, na wszelki wypadek, gdyby folia nie wypaliła :D Poczekałam aż lakier podeschnie, przycisnęłam folię do paznokcia, a tu magia! Cały holograficzny efekt odbił się na paznokciu. Byłam zachwycona, ale niestety gdy pokryłam wszystko top coatem, cały efekt zniknął i paznokcie zrobiły się po prostu szare. Postanowiłam więc zrezygnować z topu na drugiej ręce. Było już późno, więc poszłam spać, a zdjęcia miałam zrobić następnego dnia. Gdy się obudziłam, na dłoni bez topu paznokcie wyglądały identycznie jak na tej z topem. Cały efekt zniknął w nocy. Żeby zrobić zdjęcia, odbiłam folię jeszcze raz, żebyście mogli w ogóle cokolwiek zobaczyć. Jeśli wiecie, co zrobiłam źle - powiedzcie proszę, bo jestem pewna, że istnieje jakiś sposób, żeby zatrzymać holograficzny efekt na paznokciach przez dłuższy czas niż kilkanaście minut :D W każdym razie tę i inne folie transferowe znajdziecie w BornPrettyStore, dokładnie TUTAJ, w cenie $1.99 za słoiczek z folią o długości 1m :)


Macie jakieś doświadczenia z folią transferową? ;)


Niezapominajki

Witajcie kochani! Jak pewnie zauważyliście, w końcu znalazłam wenę i zmieniłam wygląd bloga. Jest bardziej kolorowy niż poprzedni, a wiadomo, że kolory to coś, czego nie może zabraknąć na moim blogu. W końcu nazwa zobowiązuje ;) Dzisiaj przybywam do Was ze zdobieniem które obecnie mam na paznokciach. Jest to bardzo delikatny, pastelowy gradient (słabo go widać na zdjęciach ale przechodzi od jasnego fioletu do błękitu) z kwiatowymi naklejkami wodnymi ze sklepu Born Pretty Store. Mimo że mam już bardzo dużo naklejek wodnych i niechętnie zamawiam kolejne, te jakoś mnie urzekły i chętnie ich użyłam. Co więcej, znalazłam w swoim ogródku kwiatki, które idealnie pasują do tych naklejek, więc możecie sobie wyobrazić moją radość :D Do zrobienia gradientu użyłam trzech lakierów: Catrice "I scream: Ice cream!", Orly "Harmonious Mess" i Formula X "Infatutated". Naklejki wodne znajdziecie TUTAJ. Kosztują $1.55 i do wyboru są 4 opcje kolorystyczne. Moje niebiesko-fioletowe kojarzą mi się z niezapominajkami, stąd tytuł posta :)


Nie zapomnijcie zajrzeć na BPS, ciągle dodają nowe, świetne produkty, nie tylko do paznokci! ;)


Dajcie koniecznie znać co sądzicie o nowym nagłówku. Wiem, że w modzie jest minimalizm na blogach, ale do mnie totalnie to nie przemawia i nie mogłam zrezygnować z neonowych plam :D
Do usłyszenia!

Delikatne stemple

Witajcie ;) Za chwilę wyruszam w podróż na zasłużony weekendowy urlop, więc postanowiłam szybko wrzucić jeszcze ostatni post dotyczący paczki ze sklepu LadyQueen. Jeśli śledzicie mojego bloga to pewnie wiecie, że nie jestem mistrzynią stemplowania. Właściwie tylko parę razy miałam na paznokciach stemplowe zdobienie, bo zazwyczaj wolę postawić na coś sprawdzonego - najczęściej naklejki wodne. Tym razem byłam bardzo zadowolona z efektu, jaki uzyskałam - prawdopodobnie dzięki temu, że użyłam do stemplowania pięknych kolorów. Moją bazą był lakier Color Club "Hot hot hot pants", z kolei stemplowałam Sally Hansen "All Aglow" z różowym shimmerem. Miałam nadzieję, że delikatny połysk będzie widoczny, ale ostatecznie i tak wyszło całkiem nieźle. Chyba pierwszy raz wzór odbił mi się tak, jak chciałam i za pierwszym razem. Dlatego też bardzo polubiłam się z płytką, z której ten wzór pochodzi. Płytkę tę wybrałam sobie w sklepie LadyQueen, znajdziecie ją pod TYM linkiem. Obecnie kosztuje $5.32. Bywało taniej, ale tragedii nie ma. Moim zdaniem wzory są piękne. Trochę koronek, trochę mandali, wzorów kwiatowych i geometrycznych - bardzo elegancka i jednocześnie różnorodna. Wszystkie wzory odbijają się świetnie (a jeśli ja - totalna amatorka - tak mówię, to znaczy, że tak jest :D). Na prawdę jestem bardzo zadowolona z tego produktu. W rzeczywistości stemple były bardziej widoczne niż  na zdjęciach, ale wydaje mi się, że zdobienie ma swój urok.


Jeśli jesteście zainteresowani płytkami LadyQueen, zajrzyjcie do działu Nail Art, i nie zapomnijcie o moim kodzie na 15% zniżki: CALC15.

 Do usłyszenia i miłych wakacji! :)

Wzory z szablonów

Hej hej! Obiecałam kolejny post po kilku dniach i jak widać idzie mi całkiem nieźle :D W poprzednim poście podziwialiśmy trójkolorowy lakier termiczny, tym razem w moje ręce wpadły szablony ze sklepu LadyQueen. Jakiś czas temu używałam już podobnego produktu, ale wtedy nie wszystko poszło po mojej myśli. Naprawiłam swój błąd i tym razem byłam całkiem zadowolona z końcowego efektu. Ale od początku. Za bazę do zdobienia posłużył mi różowofioletowy lakier Color Club "Wicker Park" (jest taki piękny, a ciągle jakoś nie mogę się do niego przekonać... w rzeczywistości jest bardziej różowy niż na zdjęciach). Pokryłam go topem, żeby dobrze wysechł, a potem przykleiłam szablony. Mój wybór padł wtedy na brokatowy lakier Sensique, i to właśnie on za pomocą gąbeczki stworzył wzory na paznokciach. To właśnie był chyba błąd, który zrobiłam poprzednim razem. Poprzednio po przyklejeniu szablonu pomalowałam paznokieć normalnie lakierem, ale o wiele lepiej to wygląda, gdy tylko odbije się go gąbeczką. Tym razem nie mogę więc narzekać na szablony, bo spełniły swoją rolę. Nie rwą się i nie zostawiają kleju na paznokciach. Kosztowały $4.75, a do wyboru jest jakieś 20 wzorów. Produkt znajdziecie w dziale Nail Art, dokładniej TUTAJ.


Zdarza Wam się używać takich wspomagaczy nail artu? :)


Bow Nail Polish - "Wind of change" (termiczny)

Hej! Jak żyjecie? Nie zapominajcie o dobrym nawodnieniu w te straszne upały. Osobiście nie przepadam za słońcem, o ile nie mam pod ręką basenu, morza albo chociaż jakiejś fontanny. No ale jakoś trzeba sobie radzić. Niedawno w mojej kolekcji zagościł cudowny lakier termiczny Bow "Wind of change". Cieszę się, że zrobiłam mu zdjęcia gdy pogoda była jeszcze neutralna, bo w taki upał pewnie nie byłabym w stanie zrobić mu "zimnych" zdjęć. I tak nie było to łatwe bo zmiana koloru następuje bardzo bardzo szybko. Ten lakier termiczny jest wyjątkowy w porównaniu do innych lakierów tego typu, bo ma nie dwa, a trzy kolory! <3 Niebieski gdy jest ciepło, później jasny fiolet, i najzimniejszy ciemny fiolet, a do tego wszystkiego holograficzny pyłek. Coś pięknego. Tak jak powiedziałam kolory zmieniają się bardzo szybko. Na moich paznokciach gościł najczęściej ten pośredni kolor, ale oczywiście zdarzyło się też, że zaobserwowałam wszystkie trzy naraz. "Wind of change" kryje po 2-3 warstwach i trzyma się bardzo długo. Tak długo go nosiłam, że miałam odrosty jak przy hybrydzie :D Na prawdę jest świetny i całkowicie wart swojej dosyć wysokiej ceny. Zapraszam Was teraz do obejrzenia zdjęć z mojej zabawy z dwoma kubeczkami z zimną i ciepłą wodą :D


Oczywiście na moich paznokciach nie mogło zabraknąć jakiegoś dodatku, więc na kciuku nosiłam ozdobę ze sklepu LadyQueen. Do wyboru jest wiele wzorów, ja postawiłam akurat na taki z trzema kwiatkami. Za jedną sztukę trzeba zapłacić $1.94. Nie jestem pewna co o tym sądzić, to chyba ani nie za wysoka, ani za niska cena. Chyba pierwszy raz w życiu ozdoba trzymała mi się tak długo, a przykleiłam ją tylko na top coat. Jest wygięta, więc całkiem nieźle przylega do paznokcia, ale oczywiście i tak sporo wystaje. Ten i inne wzory ozdób znajdziecie w dziale Nail Art, dokładnie pod TYM linkiem.


Na koniec przypominam jeszcze o moim kodzie rabatowym CALC15.


Co sądzicie o tym lakierze? Ja jestem nim zachwycona, mam jeszcze jego zielonego brata, więc na pewno wkrótce również wyląduje na moich paznokciach :3

Do napisania! :*

PS. Na pewno zauważyliście, że z wyglądem mojego bloga dzieją się dziwne rzeczy. Planuję w najbliższym czasie zmienić nieco szablon, ale czekam na przypływ weny, więc w tym czasie blog będzie wyglądał tak surowo jak wygląda teraz :D